エビチリ
Przepis z dedykacją dla chłopaków z Bielska-Białej, którzy będąc w Japonii zachwycili się krewetkami. I nie ma im się co dziwić, bo w Japonii krewetki są rzeczywiście wyśmienite. Wybór jest ogromny - od krewetek koktajlowych, przez tygrysie, po olbrzymie krewetki Ise. Ebi chili, to łatwa w przygotowaniu potrawa, idealnie komponująca się z białym ryżem. Polecam!
400 g krewetek (lub 200 g krewetek i 200 g sera tofu)Kilka liści sałaty2 łyżki sake (można zastąpić stołowym białym winem)
1 i 1/2 łyżeczki pasty tobanjan (ostra pasta chili) Jeśli nie macie, dodajcie zwykłe chili (ilość według uznania)1/2 łyżki oleju sezamowego2 łyżki oleju do smażenia
A
1 łyżka sake
Odrobina startego czosnku
Odrobina startego imbiru
B
4 łyżki keczupu
4 łyżki wody
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżka cukru
1 łyżka sosu sojowego
1/2 łyżeczki soli
Wymieszać składniki z grupy A i wrzucić do nich obrane krewetki. Odstawić na ok. 30 minut. W między czasie połączyć ze sobą składniki z grupy B i poszarpać sałatę na kawałki. Następnie na patelni rozgrzać olej i usmażyć krewetki. Gdy zmienią kolor dodać ostry sos tobanjan i 2 łyżki sake. Wymieszać i dodać przygotowany wcześniej sos ze składników z grupy B. Jeśli sos będzie za gęsty, to rozrzedzić go odrobiną wody. Na koniec polać całość olejem sezamowym, wymieszać i nałożyć na talerz obficie wyłożony sałatą.
i ja skusiłabym się na takie krewetki :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba. Z tego co widze robilas z mieszanki krewetek i tofu?
OdpowiedzUsuńZdobylam wlasnie 2 tygodnie temu tobanjan w wersji koreanskiej - gochujang. Jest to coś co dopiero stało się dostępne na naszym rynku. Wcześniej latami tego szukalam i niestety, bez szans. Widzialam tylko w zagranicznych sklepach internetowych.
Paula: Koniecznie! Sa wysmienite!
OdpowiedzUsuńthiessa: Tak, ja wybralam tansza wersje: krewetki i tofu pol na pol:) Fajnie, ze udalo Ci sie kupic paste chili. Choc o kuchni japonskiej mowi sie, ze jest bardzo lagodna w smaku, to potraw z uzyciem chili jest bardzo duzo. Kilka juz zamiescilam na blogu, wiec jak bedziesz miala chwilke, to przejrzyj poprzednie wpisy. Pozdrawiam serdecznie!
Tylko podziękować Gazecie za reklamę. Widzę, że czeka mnie sporo czytania :-D
OdpowiedzUsuńStfur: Milo mi, ze wywiad w Gazecie zachecil Cie do odwiedzenia mojego bloga. Mam nadzieje, ze bedziesz czestym gosciem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGratuluje wywiadu. Lubie zagladac do Twojego bloga, dlatego, ze prezentujesz te prawdziwa japonska kuchnie :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji dowiedzialam sie paru ciekawych rzeczy. Wiedzialam co prawda, ze Japonczycy maja kulinarnego bzika, ale nie sadzilam, ze az takiego.
Swoja droga jakis czas temu na blogu Klotyldy z Chocolate & Zucchini, czytajac jej wrazenia z podrozy po Japonii, zapadlo mi w pamiec jej spostrzezenie co do japonskich sklepow z delikatesami, a mianowicie, ze nawet paryskie najlepsze delikatesy moga sie schowac w porownaniu z przecietnymi japonskimi :)
Ostatnio wpadla mi tez w rece ksiazka M. Bootha, angielskiego "jedzeniowego" pisarza, o Japonii i tradycjach kulinarnych:
http://www.amazon.co.uk/Sushi-Beyond-Japanese-About-Cooking/dp/0224081888
Nie wiem, czy znasz. Poprzednia jego ksiazka, o przygodach kulinarnych we Francji, jest m. zd. swietna.
Dzieki za przyblizanie tej wspanialej kulinarnej kultury, powodzenia!
Magdaleno: Dziekuje za gratulacje i za zagladanie na mojego bloga. Bardzo jest mi milo.
OdpowiedzUsuńCo do ksiazki, to przyznam, ze nie czytalam, ale jeszcze dzis ja zamowie:) A to dlatego, ze ponoc autor wzorowal sie na pozycji autorstwa Shizuo Tsuji pt. "Japanese Cooking. A simple art", ktora jest jedna z moich ulubionych ksiazek o japonskiej kuchni.Polecam!
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie!K
Bardzo mozliwe, ze sie wzorowal na tym Tsuji - jezeli nie jest dostepna w wersji angielskiej, to pewnie nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMagdalena: Książka Tsuji`ego jest po angielsku, więc w przystępnym języku;) A ja już zamówiłam książkę, o której Ty pisałaś. Dam znać jak tylko przeczytam.
OdpowiedzUsuńKarolino, z wielka ciekawoscia przeczytalam wywiad i mam nadzieje zagladac tu czesciej, bo ostatnia moje lektura kulinarna to ksiazka o kuchni baru Wagamama i mam zamiar podszkolic sie z tematu. ;) Pozdrawiam i gratuluje!
OdpowiedzUsuńKarolina: Dziękuję bardzo za komentarz. Będzie mi strasznie miło jak zajrzysz na mój blog od czasu do czasu. Co to za książka o barze Wagamama? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo książka kucharska, ale opisuje też techniki, naczynia, składniki - bardzo przejrzysta, fajna. :) Wagamama to bar, który serwuje szybkie dania, ale nie typowo japońskie. Maja też wpływy chińskie, czy koreańskie, nigdy nie pretendowali do bycia typowo japońską jadłodajnią. Ale bazują na wielu japońskich składnikach, a niektóre z nich nabyłam dziś w japońskich delikatesach on -line. :) Mam nadzieję, że coś ugotuję za tydzień, czy dwa. Tylko muszę poćwiczyć jedzenie pałeczkami, bo to mi dość słabo idzie. ;)
OdpowiedzUsuńKarolina: Nie slyszalam nigdy o tym barze. A gdzie on jest? Bo nazwe ma urocza: "Bar samolub";) Zycze powodzenia w jedzeniu paleczkami! No i licze na to, ze ugotujesz kiedys cos wedlug mojego przepisu.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTu masz mape z zaznaczonymi barami:
OdpowiedzUsuńhttp://www.wagamama.com/locations/map/
Dzieki serdeczne, bede cwiczyc! :) A z Twoich przepisow tez na pewno skorzystam, po prostu jestem akurat w fazie zachwytu konkretnymi daniami z tego baru. :)
Nazwa swietna! Dzieki za przetlumaczenie.
Karolina: Dziękuję za link:)
OdpowiedzUsuńAz mi sie uszy zatrzesly jak zobaczylam ten przepis: krewetki na ostro, pyychaaa!!! W wagamamie jadlam raz i niestety nie przypadlo mi do gustu, za bardzo fast food przypomina :(
OdpowiedzUsuńmonikucha: Krewetki według tego przepisu to żaden fast food, nie ma obawy;)
OdpowiedzUsuńCoś wspaniałego !!!1
OdpowiedzUsuńDziękujemy za dedykację!!!
tylko kto to teraz przygotuje
Pozdrawiam
Sz.
Drogi Sz.!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. A potrawa jest na tyle nieskomplikowana, że na pewno dacie sobie radę:)