SaShiSuSeSo to jedna z linijek japońskiego alfabetu fonetycznego. To także pierwsze sylaby pięciu podstawowych przypraw używanych w japonskiej kuchni. Sa oznacza cukier (jap. satou), choć może też oznaczać sake. Shi to sól (jap. shio), su ocet (jap. su) .Dalej jest se (jap. seiyu (dzisiejsze shoyu) czyli sos sojowy i na koniec so, pod którym kryje się sojowa pasta miso (jap. miso). Kolejność absolutnie nie jest przypadkowa. Zasada jest taka, by składniki, które zmieniają swoje właściwości pod wpływem temperatury, były dodawane na końcu. Cukier idzie na początek, bo to właśnie on szybko się rozpuszcza i pomaga wydobyć smak innych składników. Potem sól, choć należy uważać, by nie dodać jej za szybko, bo może spowodować, że składniki potrawy będą twarde. Ocet, sos sojowy i pastę miso dodaje się na samym końcu po to, by nie stracić ich walorów smakowych i węchowych.
No wszystko się zgadza:)To ja też gotuję zgodnie z SaShiSuSeso - wymówić to - to już nie lada sztuka:)
OdpowiedzUsuńSzalenie ciekawe! Wiedziałam, że kolejność dodawania składników ma w gotowaniu duże znaczenie, ale to trochę odwraca moje przyzwyczajenia - cukier zwykle dawałam na końcu, bo się przypala.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie ciekawostki! Zawsze obiecuje sobie, ze zaglebie sie w te niuanse gotowania w szeroko pojetym azjatyckim stylu (np. KKP), ale jakos brakuje czasu. Dzieki Tobie dowiedzialam sie znow czegos nowego. Dziekuje! :)
OdpowiedzUsuńCala przyjemnosc po mojej stronie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBajkorada i Muscat: Dziekuje Wam za komentarze. Niestety ze wzgledu na przeprowadzane na blogerze aktualizacje nie moge ich opublikowac. Pozdrawiam Was cieplo.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe! Prosty sposób na zapamiętanie zasad japońskiej kuchni.
OdpowiedzUsuńjadalnepijalne: Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post. Lubię takie ciekawostki :)
OdpowiedzUsuńziji: Miło mi, że Ci się podobało:)
OdpowiedzUsuńGdy byłam małą dziewczynką i sepleniłam moja logopedka w kółko kazała mi powtarzać sa-szi-su-se-so. Nie wiedziałam, że te sylaby coś znaczą aż do dziś! Teraz zastanawiam się, czy logopedka była miłośniczką japońskiej kuchni, czy ten zestaw do ćwiczenia języka wyszedł jej przypadkiem :)))
OdpowiedzUsuńŚnieżka gotuje: Hihihi:) Pani logopedka pierwsza klasa. Pod pozorem ćwiczeń mowy przemycała kulinarne podstawy kuchni orientalnej. Geniusz;) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuń